Przez tydzień testowałam elektryczną Corsę-e od Opla
Przez tydzień testowałam elektroniczną Corsę we współpracy z marką Opel. Jak podróżuje się elektrykiem po mieście i na dłuższych trasach, jak ładuje się baterie i i le to kosztuje, jaka jest przyszłość elektromobilności w Polsce? Na te i na wiele innych pytań odpowiem w tym tekście!
Na początek – kiedyś wyobrażałam sobie elektryki jako samochody, których trzeba się nauczyć. Ale to mit, wsiadłam i pojechałam, wszystkie „przyciski” w tym aucie są tam, gdzie w większości aut.
Benefity jeżdżenia elektrykiem po mieście
Według raportu Unii Europejskiej około 20-30% mieszkańców miast jest narażonych na poziomy hałasu powyżej 65 decybeli w ciągu dnia i 55 decybeli w nocy (źródło: WHO). A hałas ma niewątpliwie negatywny wpływ na nasze zdrowie. Dźwięk, jaki powstaje w wyniku poruszania się samochodu elektrycznego w ruchu miejskim, osiąga poziom 40-60dB, więc właściwie nie jest głośniejszy od… domowej lodówki. Tutaj jest po prostu cicho. W końcu elektryk pozbawiony jest tradycyjnego silnika.
Im większa więc popularność elektryków, tym bardziej przyjazne miasta do mieszkania. Co istotne, w elektrykach nie czuć też drgań i wibracji. A jednocześnie samochód jest bardzo płynny w jeździe, wymijanie jest bardzo przyjemne. Przyśpieszenie jest natychmiastowe – 0-50kh/h w 2,8 sekundy.
Kolejnym plusem jeżdżenia elektrykiem po dużych miastach jest możliwość legalnego jeżdżenia buspasem. To znacznie skraca dojazd do celu w mieście. Jest to więc kolejne kilkanaście do nawet kilkudziesięciu minut naszego cennego czasu odzyskanego każdego dnia.
W dużych miastach w centrum na parkingach miejskich, tzw. Strefach Płatnego Parkowania Niestrzeżonego, można parkować za darmo. Na części z nich można też naładować samochód. W Warszawie jest kilkanaście miejsc, gdzie można parkować i ładować w ramach parkingów miejskich.
Większość z tych miejsc w stolicy jest zarządzanych przez Innogy i akurat tu moje doświadczenia są takie, że miejsca do ładowania są zajęte przez samochody z carsharingu Innogy (tak było na trzech odwiedzonych przeze mnie parkingach). Warto by to było zmienić, aby możliwość naładowania samochodu w punktach ładowania Innogy nie była jedynie teorią.
Kolejny benefit? Resort klimatu chce stref czystego transportu i na pewno wcześniej czy później w Polsce takie strefy bez możliwości wjazdu samochodów z silnikiem spalinowym się pojawią. Wjeżdżać do nich będą mogły elektryki.
Dlaczego w Corsie-e czuję się bezpiecznie?
Zimą wożę moją córkę Apolonię do przedszkola, jeździmy samochodem razem całą rodziną. Ważne jest więc dla mnie to, co samochód może zaoferować, żeby było bezpiecznie.
Elektryki są tak ciche, że postanowiono wprowadzić AVAS, czyli specjalny system służący do ostrzegania pieszych przez zbliżaniem się pojazdu elektrycznego. Jest wymagany przez prawo europejskie od lipca 2019. Dźwięk emitowany jest do prędkości 30 km/h i nie jest wyraźnie słyszalny z wewnątrz auta. Jest on aktywowany również na biegu wstecznym. Nie można go wyłączyć.
Kolejną rzeczą w Corsie-e (testowałam model Elegance), którą bardzo polubiłam, jest asystent pasa ruchu. Wielu kierowców podczas jazdy… spogląda na telefon. Skutek? Zjeżdżający przez nieuwagę na drugi pas samochodów. Asystent pasa ruchu utrzymuje samochód na swoim pasie ruchu. Nie cierpię parko
wać równolegle, więc asystent parkowania to super sprawa – dokładnie pokazuje, co się dzieje za i przed samochodem.
Spotkałam się też z takimi mitami, że niebezpieczne jest ładowanie w deszczu. To oczywiście nieprawda. Nic niebezpiecznego nam nie grozi. Kolejny mit dotyczy tego, że utrzymanie elektryka jest drogie. Tymczasem samochód nie ma silnika spalinowego, klocków, niepotrzebne są tutaj oleje, alternatory etc. – według wyliczeń inżynierów auto elektryczne składa się nawet z 6-krotnie mniejszej liczby części, niż pojazd o napędzie konwencjonalnym. To oznacza, że mniej części się psuje i niższe powinny być koszty eksploatacji.
Ładowanie samochodu
Ładowałam samochód w różnych sytuacjach – od galerii handlowej w Warszawie, po nieudane próby naładowania na parkinu miejskim na stanowisku Innogy, po dwukrotne ładowanie w trasie Warszawa-Mrągowo i w Olsztynie. Ładowanie w galerii miejskiej jest niewątpliwie wygodne – w szczególności, jeśli znajdziemy szybką ładowarkę. Można w tym czasie pójść na zakupy i po godzinie samochód będzie już w dużej mierze naładowany. Zwykle też nie musimy martwić się o to, że miejsca będą zajęte, bo w galeriach handlowych jest dostępnych zwykle kilkanaście miejsc ładowania. Żeby rozpocząć ładowanie, trzeba ściągnąć aplikację firmy, która zarządza punktem ładowania. To akurat jest minus, bo jeśli korzystamy z takiej formy ładowania, to po kilku miesiącach będziemy mieli zainstalowanych kilka różnych aplikacji. Wszędzie trzeba założyć konto, dodać kartę płatniczą etc. Na pewno to nie jest specjalnie komfortowe.
Średnio Europejczyk przejeżdża dziennie 36km, a Polacy nawet mniej, więc jeśli jeździmy po mieście do pracy, na zakupy i po dzieci do szkoły, to takie ładowanie w domu czy galerii handlowej wystarczy nam spokojnie na kilka dni. Świetną alternatywą dla korzystania z punktów ładowania w mieście, jest możliwość montażu tzw. Wallboxa (koszt około 3500-4000 tysiące PLN) we własnym garażu w domu czy na osiedlu, gdzie czas naładowania Corsy-e to 8 godzin. Część firm udostępnia ładowarki na parkingach pracowniczych. Z kolei polscy deweloperzy już montują ładowarki i przygotowują budynki do zarządzania mocą ładowania e-samochodów. Dzieje się tak, ponieważ od marca 2021 roku zacznie obowiązywać unijna dyrektywa, która na deweloperów i właścicieli budynków mieszkalnych oraz niemieszkalnych nakłada obowiązek zapewnienia odpowiedniej infrastruktury do ładowania elektryków.
Inaczej sytuacja wygląda z ładowaniem poza miastem, w trasie. Przetestowaliśmy takie ładowanie w trasie Warszawa-Mrągowo. Tutaj już trzeba szukać ładowarek, dopasować trasę do punktów szybkiego ładowania, a ładowanie oznacza minimum godzinny postój w trasie. To nie jest oczywiście zbyt komfortowe. Podróż zamiast trzech godzin, trwała ponad cztery.
W Polsce jest obecnie 8,5 tysiąca samochodów elektrycznych. A ładowarek 1300, w tym około 30% punktów szybkiego ładowania. Dla porównania – w Niemczech takich punktów jest 20 tysięcy. W Europie są dostępne ładowarki o wielokrotnie większej mocy, niż w Polsce, które ładują samochód bardzo szybko. Od czego więc zależy rozwój elektromobilności? Rozwijająca się infrastruktura i dostępność punktów ładowania to jedne z głównych warunków. Powinniśmy móc naładować samochód łatwo i szybko. Inaczej zawsze to będzie samochód miejski.
Nie podejmę się wyliczeń kosztów ładowania versus tankowanie paliwem czy gazem. Jest zbyt wiele zmiennych, a samochód testowałam tylko tydzień. W internecie znajdziecie różne kalkulatory i próby podjęcia wyliczeń kosztów utrzymania i ładowania samochodu elektrycznego.
Utylizacja baterii i pozyskiwanie surowców do baterii
Jak wygląda utylizacja baterii? Baterie nie lądują na wysypisku śmieci. To cenny zasób i jest mnóstwo firm odzyskujących baterie z samochodów (dzisiaj nawet 80% materiałów da się odzyskać).
Na świecie powstają startupy i innowacje, które dają możliwość recyklingu nawet 90% baterii. Co powstaje ze zużytych baterii? Są różne metody odzyskiwania, np. surowce są wykorzystywane powszechnie do produkcji cementu – które są znacznym źródłem emisji CO2.
Grupa PSA, będąca właścicielem Opla, połączyła niedawno siły ze startupem SNAM, które odpowiada ze zbieranie i recykling baterii. SNAM jest w stanie przetworzyć i wykorzystać ponownie nawet 80% baterii. Co do samych baterii w Oplu, stworzone przez Grupę PSA i Total joint-venture Automotive Cells Company (ACC) zapowiedziało uruchomienie wielkiego centrum badawczo-rozwojowego i pilotażowej linii ogniw, a także budowę dwóch gigafabryk ogniw litowo-jonowych we Francji.
A co z pozyskiwaniem surowców? Surowce do baterii dla samochodów elektrycznych różnych marek są pozyskiwane z różnych stron świata – lit z Chile i Australii, grafit z Chin i Brazylii, manganu z RPA, a kobalt z Demokratycznej Republiki Kongo (źródło: biznes.interia.pl). Nie zawsze to wydobycie i łańcuch dostaw odbywają się w sposób zrównoważony.
Kobalt znajduje się w naszych telefonach, laptopach i bateriach do samochodów elektrycznych, a temat zrównoważonej produkcji pojawia się coraz częściej i zajmuje się nią organizacja np. European Battery Alliance (europejski sojusz na rzecz baterii to plan Europy, aby stworzyć własny konkurencyjny i zrównoważony łańcuch wartości produkcji ogniw akumulatorowych).
Energia z gniazdka?
Polska węglem stoi (udział OZE to 14% w 2019 w Polsce) i posiadanie paneli fotowoltaicznych na dachu domu czy w pracy to dzisiaj jedne ze sposobów na ładowanie elektryka czystą energią. W Warszawie, podczas ładowania w jednej z galerii handlowych, trafiłam również na punkt ładowania, który pozyskiwał energię z OZE! To na pewno dobra informacja.
Są różne badania uwzględniające zarówno produkcję baterii, jak i miks energetyczny w danym kraju: przeciętne auto z silnikiem spalinowym generuje prawie 3 razy więcej CO2 niż elektryczne, gdy uśredni się dane dla całej Unii Europejskiej. Największa różnica jest oczywiście w krajach takich jak Szwecja, gdzie rządzą odnawialne źródła energii, ale nawet w przywiązanej do węgla Polsce elektryczne samochody trują o 29 proc. mniej niż te z silnikami spalinowymi (badanie Transport Environment).
Przyszłość elektromobilności
Najbardziej ekologiczne rozwiązania to poruszanie się komunikacją miejską, rowerem i carsharing, ale wiemy doskonale, że nie wszędzie to jest możliwe. W 2017 roku w Polsce liczba samochodów osobowych to były 22 mln! Obecnie też mamy średnią 1,7 pasażera na samochód w Europie, więc carsharing na masową skalę to dopiero pieśń przyszłości.
Ale przyszłość mobilności leży w elektromobilności – naukowcy przewidują, że do 2050 roku co drugi samochód na ulicach świata może być elektryczny. Ograniczyłoby to globalną emisję CO2 nawet o 1,5 gigatony rocznie, co odpowiada całkowitej obecnej emisji CO2 Rosji – podaje BBC. Wg specjalistów, wysoki udział elektrycznych samochodów osobowych i autobusów w 2050 roku przyczyni się do poprawy jakości powietrza oraz do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w transporcie drogowym o 36% w Polsce. Elektromobilności nie da się zatrzymać!
Ja wyobrażam sobie sytuację, gdzie przemieszczamy się samochodami elektrycznymi, nie generując hałasu i spalin. Baterie recyklingujemy w 100%. Ale jednocześnie korzystamy, gdzie się da z komunikacji publicznej, również zelektryfikowanej, a elektryki wykorzystujemy do carsharingu – do pracy czy w podróży.
Komisja Europejska zamierza promować przestawienie na samochody elektryczne jako część planu przejścia na „zieloną gospodarkę”. Nie chodzi też tutaj o to, aby każdy samochód osobowy zastąpić elektrykiem, chodzi o to, aby zbiorowa komunikacja była zelektryfikowana, tania i dostępna dla wszystkich oraz żebyśmy częściej korzystali z elektrycznego carsharingu. I taka wizja mnie najbardziej przekonuje.
A dzisiaj chętnie zamieniłabym swój samochód spalinowy na elektryk, głównie do jeżdżenia po mieście, z założeniem, że w garażu na osiedlu mam własną ładowarkę.
Artykuł we współpracy z marką Opel.
Źródła:
https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualnosci/raport-eea-zanieczyszczenie-halasem-8465.html
World Health Organization, Data and statistics, http://www.euro.who.int/en/health-topics/environment-and-ealth/ noise/data-and-statistics
http://biznes.interia.pl/