Polskie marki odzieżowe, które warto poznać!

Często pytacie mnie o marki odzieżowe, które mogłabym polecić. Bo są odpowiedzialne, sprawdzone, dbają o godne wynagrodzenie dla pracowników, o jakość szycia, materiały. Staram się ograniczać zakupy i po prostu o wiele mniej kupuję ubrań, niż kiedyś. Czasem jednak ubrania są już znoszone lub po prostu NAPRAWDĘ potrzebuję czegoś nowego. I wówczas zaglądam do kolekcji właśnie tych marek:
1. KOKOworld – klik!
To wyjątkowa marka, która „łączy najdalsze krańce świata, krawców z Senegalu i z Polski, rękodzielników z Indonezji z kaletnikami z Krakowa, wszystko po to by przybliżyć Wam część tradycji, upodobań z innych zakątków świata”. Po wejściu na stronę, możesz bez problemu znaleźć historie rękodzielników i ich zdjęcia – dzięki temu wiesz, kto szyje Twoje ubrania. Marka wypuszcza regularnie kolekcje – można wybierać pośród kolorowych marynarek, spodni, spódnic, bluzek i dodatków. Ja z KOKOworld mam ulubiony płaszcz przeciwdeszczowy i kolorową marynarkę. Rzeczy sprawują się świetnie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
2. Elementy – klik!
Jedna z moich NAJ marek. Mam do nich dość łatwy dostęp, ponieważ mieszkam w Warszawie, a Elementy mają swój sklep na Mysiej 3. Marka, która jest transparentna i publikuje informacje na temat tego, jakie są koszty szycia ubrań – generalnie nie ma problemu z ujawnianiem informacji o całym koszcie łańcucha produkcji produktów. Myślę, że w tym kontekście była jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą na polskim rynku. Na stronie zresztą te koszty na każdym etapie możesz łatwo sprawdzić – wystarczy kliknąć na stronie produktu w „Poznaj koszty produkcji”.
Z Elementów mam już trochę rzeczy w swojej szafie – od koszulek, po spodnie, sukienki. Noszą się bardzo dobrze, piorą również. Generalnie, jeśli potrzebuję casualowej rzeczy do ubrania, ale jednocześnie nadającej się do biura, to Elementy są dla mnie idealne. Kolorystyka jest prosta – nie ma tutaj tkanin wielokolorowych – jest czerń, biel, granat, ciemna zieleń. Totalnie mój styl!
Wyświetl ten post na Instagramie.
3. Natalia Siebuła – klik!
Natalię Siebułę znam od lat, z czasów, kiedy sama projektowałam ubrania (fakt o mnie, o którym niewiele osób wie!). Czyli będzie już dobre 7 lat 🙂 Natalia projektuje ubrania ponadczasowe, piękne, ze starannie dobranych materiałów, szyje również suknie ślubne. Od Natalii miałam kilka rzeczy, każda z nich trwała w mojej szafie lata, wielokrotnie noszona i wciąż świetnie wyglądająca. Natalii rzeczy można m.in. kupić w butiku Cloudmine.
Wyświetl ten post na Instagramie.
4. B Sides Handmade – klik!
Jedna z niewielu marek produkująca rzeczy z wełny, które… mnie nie drapią. Może dlatego, że rzeczy są ze stuprocentowej naturalnej wełny, między innymi z alpaki i merynosów. Marka współpracuje z lokalnymi rzemieślnikami, m.in. z podlaskimi dziewiarkami. Ja mam od B Sides jeden sweter, który jest lekki, ale ciepły, nie gryzący, miękki w dotyku. Niemała inwestycja, bo kosztował 550zł, ale zakładam, że starczy na lata i świetnie zastąpi swetry z dodatkiem akrylu, które się wałkują, po praniu zmniejszają o połowę długości, a człowiek się w nich poci. Nie mówiąc o mikroplastiku, który wypada z akrylowych ubrań podczas prania.
Wyświetl ten post na Instagramie.
5. Balagan – klik!
Ech, moje ulubione buty, które mam już ponad trzy lata i wciąż wyglądają świetnie, a chodzę w nich super często. Balagan Studio to dwie projektantki kursujące między Warszawą a Tel Avivem. Buty i akcesoria produkują głównie w okolicach Warszawy, z ogromnym przywiązaniem do detali. Buty Balaganu są dostępne w butiku Elementów na Mysiej 3, ale też np. w Cloudmine. To są ponadczasowe klasyki, ale jednocześnie mają coś w sobie… ciekawego. Buty dostępne w różnych fajnych kolorach, jak srebro czy złoto – ja mam (co oczywiste!) czarne 🙂
Wyświetl ten post na Instagramie.
6. Seaside Tones – klik!
Len to tutaj słowo klucz. I pastelowe, stonowane kolory. Ale też lokalni wytwórcy i praca zgodnie z zasadami sprawiedliwego handlu. Len jest bardzo ekologicznym materiałem, chociaż wcale nie neutralnym dla środowiska. Projektantka Ania opowiadała dla magazynu „Zwykłe Życie”, że: „wszystkie modele szyjemy w Polsce, w zaprzyjaźnionych manufakturach. Niektóre są tak małe, że ciężko nawet nazwać je „szwalniami”. Dla mnie to ma znaczenie. Ja w swojej szafie mam płaszczo-kardigan w kolorze brązu i bardzo bardzo go lubię.
Wyświetl ten post na Instagramie.
7. Studio Piel – klik!
Piele to marka produkująca akcesoria, a dokładnie torby. Działa w ramach circular economy, które polega na jak najdłuższym wykorzystywaniu zasobów i unikaniu wyrzucania – stawia na naprawianie, przerabianie, ponowne wykorzystanie w innej formie. Tutaj wygląda to tak, że materiały skórzane, niezbędne do szycia toreb, są pozyskiwane z odpadów produkcyjnych innych, większych firm. Piele więc nie powoduje „nowej” produkcji skóry, ale wykorzystuje to, co w dzisiejszych czasach najprawdopodobniej trafiłoby na śmietnik. Projektantka i właścicielka marki Marta nie wykorzystuje żadnych innych elementów poza skórą, nie ma zamków czy innych elementów metalowych, co świetnie wpływa na design, który jest prosty i minimalistyczny. Ja mam od Studio Piele piękną czarną torebkę, w której mieści się mój laptop. Na pewno posłuży mi lata!
Wyświetl ten post na Instagramie.
8. The Odder Side – klik!
Z The Odder Side mam prosty T-shirt z głęboko wyciętymi plecami. Lubię tę koszulkę, jest przewiewna, prosta, świetnie się pierze. The Odder Side zawojowało rynek właśnie koszulkami z głęboko wyciętymi plecami, które są bardzo sexy 🙂 Dzisiaj jednak robi też piękne, kolorowe kimona, sukienki czy marynarki. Marka szyje w Polsce, tkaniny są z Europy, głównie z Włoch.
Wyświetl ten post na Instagramie.