Nylon, akryl, poliester, czyli jak nasze ubrania wpływają na środowisko?
Ostatnio na vox.com przeczytałam świetny artykuł, który dał mi do myślenia. Od jakiegoś czasu stawiam na naturalne materiały, z których są zrobione moje ubrania, ale jednocześnie mam w domu wiele rzeczy, które mają dodatek akrylu, mam też ubrania sportowe z poliestru. Z drugiej strony mam poczucie, że zakup ubrań z naturalnych materiałów jak wełna, jedwab nie jest na kieszeń przeciętnie zarabiającego Polaka, więc to nie jest tak, że zawartość naszych szaf to głównie naturalne materiały. No, chyba że bawełna, ale jest przecież w dużej mierze sezonowa, nie da nam ciepła. Wiemy też, że naturalne materiały są dobre dla naszego ciała. Ale co wiemy o ich wpływie na środowisko? O tym właśnie pisze autor artykułu na vox.com.
Podsumowując:
- Ubrania wykonane z poliestru, nylonu, akrylu stanowią 60% wszystkich sprzedawanych ubrań.
- Te materiały mają ogromny wpływ na środowisko i to już przez samo… ich pranie! Z badań wynika, że każde pranie złożone z takich materiałów to tysiące włókien, które przedostają się do kanalizacji, a które ostatecznie mogą wylądować w oceanie i przyczyniać się do zanieczyszczenia tzw. mikroplastikiem. Biorąc pod uwagę to, że każdy z nas pierze ubrania kilka razy w tygodniu (jak ma się małe dziecko, jak ja, to i częściej!), jest to poważny problem. Filtry w oczyszczalniach ścieków sobie z tym nie radzą, włókna są za małe, żeby mogły być w 100 proc. przechwycone.
- Podczas badania z 2016 roku, gdzie testowano, jaką liczbę włókien „zostawia po sobie” jedno pranie m.in. akrylowych ubrań, okazało się, że jest to nawet 700 tysięcy sztuk! To pięć razy więcej od poliestrowych ubrań czy 1.5 razy więcej od nylonowych. Co się dalej z nimi dzieje?
- Jedzą je ryby – inne badanie pokazało, że 73 proc. ryb schwytanych w wodach Atlantyku, miało w swoich brzuchach mikroplastik. Dzisiaj wiemy bardzo niewiele o tym, jak na ludzi oddziałuje mikroplastik. A pytanie to jest poważne, bo mikroplastik znajdujemy już w jedzeniu, wodzie, w pokrywie lodowej Arktyki, na plażach, w dżunglach.
- No dobra, ale jaka to jest skala – można zapytać. Ogromna! Przerażające są dane z badania, z którego wynika, że rzeka Hudson niesie ze sobą do Oceanu Atlantyckiego 150 milionów mikrowłókien KAŻDEGO DNIA (!)
Co możemy z tym zrobić?
Trudno namawiać każdego, żeby kupował tylko wełnę, jedwab czy bawełnę, które często są wielokrotnie droższe. Albo na rezygnację z bluzy polarowej czy legginsów do jogi. Można jednak namawiać do tego, żeby:
- kupować rzadziej
- bardziej świadomie – czyli patrzyć na metki i czytać składy
- zainwestować raz na jakiś czas w lepszy naturalny materiał, zamiast kupować kilka rzeczy z akrylu, o których sama/sam wiesz, że wylądują na dnie szafy, bo za kilka miesięcy nie będą wyglądać „jak ludzie”
- kupować w second-handach
- kupować na spotkaniach, które są organizowane w sieci (dziewczyny przynoszą ubrania, których już nie noszą i kupują/wymieniają się nimi)