#71 | Co łączy krowie bąki, metan i zmianę klimatu?
Posłuchaj na Spotify:
Posłuchaj na innych platformach:
Na te i wiele więcej pytań odpowiada Anna Sierpińska, popularyzatorka nauki, od 7 lat związana z portalem Nauka o Klimacie.
Z odcinka dowiesz się też:
- czy krowy naprawdę bekają?
- od czego zależy ilość wytwarzanego przez nie metanu?
- kto wytwarza więcej tego gazu – wszystkie krowy świata czy Unia Europejska?
- czy ludzie też generują metan?
Realizacja:
Justyna Czyszczoń – redakcja
Mysław – audio
P & C Paulina Górska | Varsovia Lab.
Transkrypcja:
Paulina Górska: Dzień dobry. Z dzisiejszego odcinka dowiecie się, jak to się dzieje, że krowie bąki i pęknięcia generują metan. Dowiecie się też, czym w ogóle jest metan. Opowie o tym Anna Sierpińska, cześć Aniu!
Anna Sierpińska: Cześć!
PG: Anna jest ekspertką w temacie wpływu zmiany klimatu na środowisko przyrodnicze, przede wszystkim są to kwestie dotyczące bioróżnorodności, rolnictwa, zdrowia ludzi i zwierząt. Jest absolwentką warszawskiej SGGW, laureatką – wraz z zespołem – konkursu Popularyzator Nauki w 2017 roku i POP Science w 2022 roku. A ja się nazywam Paulina Górska i jest to podcast Lepszy klimat. Zapraszam do słuchania.
Aniu, gratuluję tych wszystkich nagród. My się miałyśmy okazję poznać już jakiś czas temu na jednym z paneli, gdzie rozmawiałyśmy o rolnictwie i pomyślałam sobie niedawno, że dobrze by było wyjaśnić temat, który… z jednej strony jest trochę śmieszny, a z drugiej strony jest ważny. Mianowicie: jak to się dzieje, że krowie bąki i beknięcia generują metan?
AS: Prawda jest taka, że faktycznie krowy, można tak powiedzieć, wytwarzają metan. Ale nie tylko krowy, inne zwierzęta i ludzie też. Z tym, że w przypadku krów to jest faktycznie dużo tego metanu, ponieważ jedna krowa wytwarza mniej więcej 1000 razy tyle, co człowiek. Więc to jest spora różnica. Natomiast wszystko to jest związane z fizjologią krowy. Krowa ma specyficznie zbudowany układ pokarmowy. Należy do przeżuwaczy, przeżuwacze mają takie 4-komorowe żołądki i wszystko, co wpada do żołądka, najpierw wpada do takiej pierwszej komory, która nazywa się żwacz. I to jest można powiedzieć coś w rodzaju takiej komory fermentacyjnej, gdzie żyje bardzo dużo różnych mikroorganizmów i one po prostu sobie tam różne rzeczy robią z tym pokarmem, który wpada, przetwarzają go , rozbijają na mniejsze różne cząsteczki. Tam zachodzi bardzo dużo różnych przemian i w wyniku tych przemian beztlenowych, generowany jest metan. Więc tak naprawdę to nie krowa produkuje sama z siebie ten metan, tylko te mikroorganizmy, które żyją w żwaczu. No i tego metanu tam się trochę wytwarza i musi się jakoś wydostać, bo inaczej oczywiście żołądek by się bardzo rozrósł i jakby już pomijając, że to jest dyskomfort, to mogłoby to doprowadzić do jakiegoś dużego problemu zdrowotnego i czasami w ogóle tak się dzieje. Więc ten gaz, który jest wytwarzany takimi małymi bąbelkami wydostaje się przez pysk krowy. To nie jest tak, że krowy bekają. Ja wiem, że to się tak mówi…
PG: No właśnie! Nie pamiętam, żebym stała ostatnio jakoś bardzo blisko krowy, ale zdarzało mi się i nigdy nie byłam świadkiem ani tego, żeby usłyszeć beknięcie, ani tym bardziej bąk, bąka krowy.
AS: No bo to jest tak, że to się tak mówi, że one bekają, ale tak naprawdę to to są po prostu takie małe bąbelki, które się wydostają i tego w ogóle nie słychać i nie jesteśmy w stanie tego właściwie zarejestrować. Oprócz jakichś tam oczywiście skrajnych przypadków, tak, jak powiedziałam, mogą być jakieś zaburzenia, że tam za dużo jest tego metanu, to wtedy ta krowa źle się czuje. I my możemy pewnie jakoś to zaobserwować. Natomiast normalnie to po prostu są takie pęcherzyki, które się wydostają. Oczywiście z drugiej strony też trochę tego metanu się wydostaje. To jest właśnie wszystko po prostu produkt przemiany materii, tak naprawdę mikroorganizmów.
PG: Okej, a dlaczego u krów jest tak dużo tego metanu, bo mówisz, że 1000 razy więcej niż u człowieka.
AS: To jest właśnie związane z budową układu pokarmowego. Ludzie są monogastryczni, mamy jeden żołądek, później są jelita itd. Więc u nas w ogóle to, gdzie znajdują się te mikroorganizmy, jak przetwarzają żywność, funkcjonuje zupełnie inaczej, niż u krowy. Krowa musi strawić tak naprawdę trudny do strawienia pokarm, w którym jest dużo celulozy, włókna itd. Żeby to było możliwe i żeby ta krowa mogła wykorzystać z tego energię, z takiego niskoenergetycznego pokarmu, to musi właśnie zaprząc te mikroorganizmy do pracy. I zresztą dużo zwierząt roślinożernych wykorzystuje te mikroorganizmy, jeżeli nie wszystkie w ogóle. Tylko jedne – właśnie albo tak jak przeżuwacze – mają tę komorę fermentacyjną na początku układu pokarmowego; są takie, które mają w dalszych odcinkach. Więc one po prostu muszą sobie jakoś poradzić z tym włóknem, które znajduje się w roślinach, tak, żeby móc w ogóle z tego skorzystać.
To powoduje, że przeżuwacze mają bardzo dużo tych mikroorganizmów. Bardzo. W ogóle sam żwacz jest bardzo duży, bo u takiej przeciętnej krowy, która waży załóżmy 500-600 kilo, to to jest 100 litrów. Czyli to jest wielki, stulitrowy worek, gdzie żyją tak naprawdę miliardy tych mikroorganizmów. Więc tutaj po prostu to jest kwestia fizjologii, tego, jak ten układ pokarmowy jest zbudowany, w jaki sposób jest trawione itd. Dlatego tyle metanu powstaje w przypadku przeżuwaczy.
PG: Czy my możemy powiedzieć, że krowy generują najwięcej metanu ze wszystkich przeżuwaczy? To takie trochę pytanie, wiesz, siedmiolatki, nie?
AS: Ilość wytwarzanego metanu zależy od masy ciała. Czyli jesteśmy spokojnie sobie w stanie wyobrazić, że większa krowa wytwarza więcej itd. Są też dzikie przeżuwacze, które są większe, na przykład bizon jest większy od krowy, które mogą na jednostkę albo na ilość kilogramów masy ciała wytwarzać więcej tego metanu. Więc to zależy raczej od wielkości zwierzęcia.
PG: No tak, ale bizonów chyba nie ma tyle na świecie, ile krów.
AS: W przypadku Stanów, jak ostatnio sprawdzałam, to jest tak, że bizonów jest bodajże 60 milionów, a krów mniej więcej 90 milionów. Więc jeślibyśmy policzyli biomasę wszystkich ssaków żyjących na naszej planecie, łącznie z wielorybami, myszami, psami, kotami, świniami itd., to w tej biomasie 40% to są krowy. Więc one przeważają i jest ich zdecydowanie dużo więcej niż dzikich przeżuwaczy.
PG: A Ty pamiętasz ile w polsce mamy krów?
AS: 6 milionów. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego.
PG: Na wszystkie pytania znasz odpowiedzi. Nawet na te najdziwniejsze, które przychodzą mi na spontanie do głowy. A czy my możemy powiedzieć, że ludzie też generują metan? Poprzez swoje bąki?
AS: Tak, tak. Właściwie wszystkie organizmy żywe, znaczy mówię tu o zwierzętach, ale ludzie też są ssakami, w jakimś stopniu generują ten metan, tylko ta liczba, ilość tego metanu generowanego, zależy od tego, jak mają zbudowany układ pokarmowy. I tutaj naprawdę są różne układy i od tego też zależy, ile tego metanu jest generowane.
PG: OK. Taka ciekawostka, którą ostatnio przeczytałam, że wszystkie krowy produkują więcej CO2 niż Unia Europejska. Przy czym było to przeliczone w ten sposób, że mówimy o równoważeniu metanu versus CO2. Dlatego nie mówimy o metanie, tylko mówimy o CO2, jest jakiś sposób przeliczania. Z tego tekstu wynikało, że roczna emisja z samego bekania krów to 3 miliardy ton CO2. Dla przypomnienia: roczna emisja największej polskiej elektrowni, czyli Bełchatowa, to około 30 milionów ton, a cała Unia Europejska to jest około 2,7 miliarda ton. Czy wy to liczyliście jako Nauka o Klimacie?
AS: Jako Nauka o Klimacie tego nie liczyliśmy, ale ja to sprawdziłam. I to jest niby prawda, ale nie do końca. Dlatego, że należy pamiętać, że w przypadku krów liczymy metan. Faktycznie przeliczamy go na ten równoważnik dwutlenku węgla. Po prostu są odpowiednie tam przeliczniki i nam wychodzi, ile tego metanu jest w tym równoważniku dwutlenku węgla. I faktycznie, jak na to tak spojrzymy, to wszystkie krowy na świecie generują więcej gazów cieplarnianych niż Unia Europejska dwutlenku węgla. Ale jeśli spojrzymy na emisję wszystkich gazów cieplarnianych z terenu Unii Europejskiej, to już jednak generujemy więcej. W sensie terytorialnie z państw Unii Europejskiej jest więcej niż tego, co generują krowy. A jeżeli sobie spojrzymy jeszcze, ponieważ IPCC, czyli Międzyrządowy Panel ds. Zmiany Klimatu, on liczy jeszcze inaczej, Europę na przykład wlicza też część europejską Rosji i też szerzej obszar dookoła Morza Śródziemnego, no to to wtedy wychodzi, że to jest 4,7 miliarda ton właśnie tego ekwiwalentu dwutlenku węgla, czyli to będzie już sporo więcej niż te trzy miliardy z tych beknięć krowich.
PG: OK, super. Super, że to sobie wyjaśniłyśmy. Chciałabym przejść do tematu metanu, bo skoro mówimy o tych krowich beknięciach i bąkach, które generują metan, to dlaczego tym metanem w ogóle powinniśmy się przejmować? To jest gaz cieplarniany. Więcej mówi się jednak o dwutlenku węgla, nie? Czym jest ten metan i dlaczego powinniśmy się nim martwić?
AS: Faktycznie jest tak, że głównie mówimy o dwutlenku węgla, ponieważ problem z nim jest taki, że jak już się dostanie do tej atmosfery, to on tam właściwie tysiące lat siedzi. Natomiast w przypadku metanu to jest tak, że on, kiedy dostanie się do atmosfery, to po pewnym czasie w wyniku reakcji zachodzących w atmosferze, znika. W sensie zostaje przekształcony i zostaje dwutlenek węgla. Więc możemy stwierdzić: no dobra, no to właściwie tak, jakbyśmy dodawali ten dwutlenek węgla, ale to tak do końca nie jest, ponieważ metan w krótkim czasie, w krótkim odcinku czasu, jeżeli sobie sprawdzamy na przykład przyrost temperatury w przeciągu 10-20 lat, to tutaj jest duża rola metanu w takim bardzo szybkim podnoszeniu temperatury, ponieważ on jest dużo silniejszym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla. W takim sensie, że ma większą moc zatrzymywania tego promieniowania podczerwonego oddawanego przez powierzchnię Ziemi. I to nas martwi z tego powodu, że on po prostu bardzo przyspiesza to ocieplenie. Czyli im więcej tego metanu dorzucamy do atmosfery, tym szybciej będzie rosła temperatura. I z tego powodu on jest takim, można powiedzieć, na cenzurowanym. I dlatego tyle się o tym mówi ostatnio. Bo mam wrażenie, że ostatnio się więcej mówi o metanie niż jeszcze 5 lat temu, właśnie z tego powodu, że on w krótkim czasie mocno wpływa na podnoszenie temperatury.
PG: Też mam taką zapisaną daną, że według danych z raportów IPCC właśnie, metan odpowiedzialny jest za udział w 30% ocieplenia klimatu od czasów preindustrialnych.
AS: Tak, to jest mniej więcej 30% wzrostu temperatury, z tym, że tutaj też trzeba… właśnie. To wszystko jest zawsze bardziej skomplikowane, ponieważ tutaj ten udział jest we wzroście temperatury, a należy pamiętać, że ludzie też emitują różne cząsteczki, które powodują, że mamy taki ochładzający wpływ na klimat. Więc można powiedzieć, że te 30% to jest wpływ brutto, tak określając. Natomiast jak tam odejmiemy te wszystkie na przykład aerozole, no to wychodzi, że to będzie trochę mniej. To jest taka tam oczywiście księgowość, jeżeli chodzi o te rzeczy, ale faktycznie można powiedzieć, że jeśli chodzi o ten wzrost temperatury brutto, to faktycznie mniej więcej za jedną trzecią odpowiada metan.
PG: To jak my sobie dzisiaj radzimy z metanem? Co możemy z nim robić?
AS: Nie radzimy sobie za bardzo – i to często w takich bardzo prostych rzeczach. Na przykład dużo metanu ucieka z różnych instalacji wydobywających gaz czy ropę, też z kopalni, na przykład węgla. To jest metan, który po prostu ucieka, my nie jesteśmy właściwie nic w stanie z nim zrobić. Często jest tak, możemy zobaczyć, jak są odwierty, na przykład gdzieś na pustyni czy na morzu, na przykład, taki palący się płomień. Podpala się po prostu ten metan i w ten sposób się go likwiduje. To jest taka, powiedzmy, trochę taka proteza. On się spala, oczywiście mamy dwutlenek węgla zamiast metanu, no ale to jest… nie wiem, czy można nazwać to jakimś szczególnym rozwiązaniem. Natomiast jeśli chodzi o inne źródła, ponieważ po tych źródłach związanych z paliwami kopalnymi, to właśnie ta fermentacja jelitowe jest drugim największym źródłem emisji metanu. No i jak my sobie możemy tutaj z tym poradzić? Tak naprawdę musielibyśmy ograniczać liczbę tych krów. To jest najlepsze rozwiązanie. No bo tak, jak wspomniałam, masa tych krów to jest 40% biomasy wszystkich ssaków żyjących na ziemi, łącznie z wielorybami.
PG: Jak sobie to zobrazujemy, to to jest trudne do wyobrażenia, trudne do zaakceptowania też, nie?
AS: To jest naprawdę bardzo dużo zwierząt. FAO, czyli ONZ agenda do spraw wyżywienia i rolnictwa, szacuje – i to są ostrożne szacunki – że tych krów jest mniej więcej półtora miliarda na świecie. To jest ogromna liczba zwierząt. I my możemy w jakiś sposób próbować ograniczać te emisje z ich żołądków, ale jakby sama liczba tych zwierząt powoduje, że to już jest taka mocno skomplikowana operacja.
PG: Ja wiem, że są takie rozwiązania, startupy, uwielbiamy startupy, chociaż problem ze startupami jest taki, że czasem po dwóch czy trzech latach te startupy są w tym samym miejscu, w którym były, jak zaczynały. Ale wiem, że Bill Gates ostatnio zainwestował w startup… bill Gates, na pewno ulubiony tutaj człowiek ludzi, którzy są zainteresowani klimatem, ale to jest temat na inny podcast. Ale wiem, że zainwestował w startup, który produkuje wodorosty dla krów. W związku z tym, jak krowy będą jadły takie wodorosty, będą emitowały mniej metanu. Co o tym myślisz? O takich rozwiązaniach? Bo to też jest trochę powrót do tego pytania źródłowego: czy to, co jedzą krowy, ma jakiś wpływ na to, ile generują metanu? No bo są krowy, które są gdzieś tam bardziej na przykład w rolnictwie, regeneratywnym, nie? Ale są też w przemysłowych hodowlach. Pytanie, czy to w ogóle ma wpływ na ten generowany metan? I jeszcze, czy takie rozwiązania, które wspiera Bill Gates, są w ogóle jakimś rozwiązaniem realnie na przyszłość?
AS: Faktycznie jest tak, że ma znaczenie, co jedzą krowy, jeżeli chodzi o wytwarzanie metanu. W ogóle samym doborem paszy można wpływać. Czyli po prostu przygotowując dawkę paszową dla takiej krowy, ile tam ma być tłuszczu, białka itd., co dajemy, w jakiej ilości – tym już możemy wpływać na to, ile tego metanu będzie generowane. Natomiast oczywiście to nie jest takie proste, dlatego że my te krowy po coś trzymamy. Czyli chcemy, żeby na przykład dawały dużo mleka albo żeby na przykład szybko przyrastały, żeby można je było wysłać do rzeźni, zabić i zjeść. Więc tutaj gdzieś jest, z punktu widzenia rolnika, no to jest taki dylemat, bo on chce mieć większe zyski, więc on na przykład chce, jeżeli ma krowy mleczne, żeby one dawały dużo mleka. Jeżeli one mają dawać dużo mleka, to muszą mieć bardzo skoncentrowaną tę dawkę pasz, bardzo dobrze przygotowaną, z odpowiednimi składnikami itd. I tutaj jest taki dylemat: ja mogę zmienić tę dawkę, żeby one wytwarzały mniej metanu, ale wtedy na przykład będą dawały mniej mleka. No i jest to taki dylemat trudny. Druga sprawa to jest na przykład kwestia zdrowia krów, bo my możemy różne rzeczy im dawać. Ostatnio rozmawiałam ze specjalistą od żywienia zwierząt i on powiedział, że można dawać nawet mocznik do pasz dla krów. Ja po prostu zrobiłem wtedy straszliwie wielkie oczy, bo wydawało mi się, że to jakaś zbrodnia na tych zwierzętach. On mówi, że w jakichś niewielkich ilościach to im nie szkodzi. Wtedy faktycznie ogranicza się tę ilość emitowanego metanu, ale z punktu widzenia na przykład dobrostanu tych zwierząt, to już zaczyna być bardzo kontrowersyjne. Tak samo jak te różne inne dodatki. My możemy nawet dawać im antybiotyki, żeby częściowo zabijać część bakterii i wtedy też będą generowały mniej tego metanu. W ogóle różne dodatki paszowe, są też dodatki oparte o jakieś wyciągi ziołowe itd. One też wpływają, tylko właśnie tutaj jest to pytanie, czy w pewnym momencie, my jakby dążąc do tego, żeby ta krowa wytwarzała jak najmniej tego metanu, nie szkodzimy po prostu jej dobrostanowi? Czy ona po prostu będzie się źle czuła?
PG: Staje się jeszcze większym narzędziem, takim robotem wręcz do generowania produktu, na którym nam zależy, nie?
AS: Dokładnie. W przypadku tych wodorostów właśnie, z tego co ja wiem, to to nie jest dobry pomysł, w przypadku krów, właśnie ze względu na ich dobre samopoczucie. Czyli my możemy próbować robić te dodatki, robić paszę nawet z wodorostów, tylko właśnie pytanie jest takie trochę jakby: po co? W sensie, że my tak naprawdę wtedy chronimy cały czas pewien przemysł, sposób wytwarzania żywności, chcąc jednocześnie być tacy bardziej proklimatyczni, więc próbujemy, żeby te krowy wytwarzały mniej metanu. Czy to jest dobra droga do rozwiązania tego problemu? Ja mam pewne wątpliwości.
PG: Plaster na złamaną nogę?
AS: Trochę tak. I jeszcze należy pamiętać o tym, że w przypadku krów, które są w tym chowie ekstensywnym, czyli faktycznie się pasą na pastwiskach, a tak naprawdę to jest margines, jeśli chodzi o… przynajmniej tutaj o Europę, bo w Stanach może jest więcej tak intensywnie trzymanych krów, to mamy jeszcze mniejsze możliwości, co zrobić, bo one chodzą po tym pastwisku, jedzą różne rzeczy. Gdzie i kiedy my damy im te dodatki? Jeśli mamy na przykład setki tych krów? To też są takie często logistyczne, finansowe problemy, więc to jest trochę… to brzmi fajnie, ale czy to ze względów praktycznych i biorąc pod uwagę zdrowie tych krów, faktycznie jest dobre rozwiązanie, to ja wątpię.
PG: Czyli co? Wracamy do źródeł. A mianowicie jeśli chcemy zmniejszyć ilość metanu, to powinniśmy jeść mniej mięsa? Po prostu?
AS: Oczywiście ograniczanie ilości spożywanych produktów odzwierzęcych, szczególnie od przeżuwaczy, czyli tutaj będzie chodziło o mleko i mięso krowie, ale też z owiec, bo owce i kozy też są przeżuwaczami, będzie miało wpływ na ograniczanie tych emisji. Im będzie mniej zwierząt hodowlanych, które wytwarzają metan, to tym mniejsze będą emisje. I faktycznie jest tak, że nawet w raportach IPCC te zmiany diety są wskazywane jako sposób na mitygację, na ograniczanie tych emisji gazów cieplarnianych właśnie ze względu chociażby na te emisje pochodzące od przeżuwaczy.
PG: Myślę, że to jest dosyć ważny wątek, gdyż pytanie o to, jak każdy z nas jako jednostka może przyczynić się do zmniejszenia negatywnego wpływu naszego funkcjonowania czy śladu węglowego czy w ogóle emisji gazów cieplarnianych, jest to w ogóle temat mam wrażenie, że coraz bardziej kontrowersyjny, bo wokół tego się pojawia dużo takich narracji ograniczenia wolności, chcą nam coś zabrać, niech się zajmą bogaczami, niech się zajmą ludźmi, którzy latają odrzutowcami prywatnymi na szczyt klimatyczny itd. itd. To są ważne kwestie, to nie jest tak, że ja uważam, że nie powinniśmy o tym rozmawiać. Natomiast myślę, że jednak też ważne jest dla tych osób, które martwią się o klimat i zastanawiają się, co mogą zrobić, móc im wskazać takie punkty czy miejsca, gdzie faktycznie coś mogą zmienić. Ja myślę, że to ograniczenie jedzenia mięsa, czy w ogóle produktów odzwierzęcych, jest takim dosyć ważnym punktem na tej mapce. Co o tym sądzisz?
AS: Ja w ogóle ostatnio właśnie myślałam o tym, że mniej więcej… nie wiem, tak ze dwadzieścia lat temu, bardzo dużo w mediach lekarze trąbili o tym, że trzeba ograniczać czerwone mięso, że jest niezdrowe, że to cholesterol, choroba wieńcowa itd. Później mam wrażenie, że w ogóle ten temat zamarł. A tak naprawdę to trochę to jest o klimacie, bo tak naprawdę to nie chodzi często o jakieś ogromne poświęcenie. Ja nie rozumiem właśnie tych komentarzy, że to ma być wielkie poświęcenie, ponieważ chociażby IPCC wskazuje, że w Europie czy w Stanach Zjednoczonych ludzie jedzą zbyt dużo produktów odzwierzęcych w stosunku do wytycznych dietetycznych, które pokazują, jak ma wyglądać zdrowa dieta, żeby zapobiegać otyłości, chorobie wieńcowej, jakimś problemom z sercem itd. Więc tutaj jakby oni pokazują, że sam powrót do zdrowszej diety, takiej, jak lekarze po prostu mówią, że jest korzystne dla naszego zdrowia, już ma wpływ. Więc oczywiście, jeżeli ktoś myśli o tym, co mógłby indywidualnie zrobić, to faktycznie ograniczanie tego spożycia mięsa, szczególnie tych produktów odzwierzęcych pochodzących od przeżuwaczy, ma wpływ. Ale często trzeba myśleć w pierwszej kolejności, że to też jest działanie takie prozdrowotne. Oczywiście wiem, że tutaj hodowcy bydła mogą mieć pewne wątpliwości, bo to zawsze jest takie dyskusyjne, co jest zdrowe, co jest niezdrowe, ale trzymajmy się tego, co mówią po prostu lekarze, tak? Czyli specjaliści w tym temacie. No i oni jednak mówią, że trzeba ograniczać to czerwone mięso. Też nadmierne spożywanie mleka czy serów itd. też nie jest korzystne dla naszego zdrowia, więc w ten sposób nawet możemy po prostu myśleć o tym.
PG: A jeszcze z badań wynika, gdy spojrzymy już nie tylko na te kwestie zdrowotne, że dieta wegańska mogłaby zmniejszyć emisje z rolnictwa o 84-86%, gdybyśmy wszyscy przeszli na weganizm, a dieta wegetariańska, flexitariańska, to spadki w wysokości 70, w przypadku flkexitariańskiej prawie 50%. Gdybyśmy wszyscy przeszli na flexitarianizm, czyli po prostu ograniczyli wszyscy na świecie mięso z 70 kg, w Polsce do 30 powiedzmy.
AS: Z tymi wszystkimi na świecie to też jest kontrowersyjne, bo pamiętajmy, że nadmierne spożycie to jednak dotyczy raczej globalnej północy, krajów rozwiniętych, państw, które się wzbogacają, typu Chiny.
Faktycznie jest tak, że jeśli sobie policzymy wszystko, nie tylko nie tylko ten metan wytwarzany przez krowę, ale trzeba pamiętać, że takie krowy w chowie intensywnym czy świnie w chowie intensywnym, właściwie ekstensywnym, to w Europie to jest jeszcze margines marginesu. W przypadku świń potrzebują wysokobiałkowych, bardzo skondensowanych pasz. I musimy też je skądś pozyskiwać, tak? Więc jeżeli my uprawiamy rośliny, a one później idą do spożycia dla zwierząt, a to, co wytwarzamy na tym polu, mogłoby pójść do spożycia przez ludzi, to chociażby już to nam pokazuje, że my moglibyśmy po prostu zaniechać produkcji na pewną skalę, bo taka duża część idzie do hodowli zwierząt. W przypadku zbóż, tak ogółem liczonym, to mniej więcej 1/3 produkcji światowej zbóż idzie do tuczu zwierząt. Więc to jest sporo, tutaj już widzimy, że to będzie ograniczanie ilości nawozów, środków ochrony roślin, zmniejszenie zubożania tych węglowych magazynów glebowych. Bo wszystkie zabiegi na polach, powiedzmy sobie szczerze, te klasycznie wykonywane, to w większości jednak zmniejszają ilość tego węgla organicznego w glebie, co też jest przyczyną emisji gazów cieplarnianych itd. Jak to wszystko razem skumulujemy, te wszystkie skutki, to faktycznie jest tak, że same te zmiany dietetyczne mogłyby w dużym stopniu wpłynąć na ograniczenie emisji. A do tego jeszcze na przykład uwolnić ziemię. Bo my potrzebujemy coraz więcej tej ziemi uprawnej, żeby wytwarzać żywność. No ale biorąc pod uwagę, że duża część z tego, to jest właśnie żywność dla zwierząt, czyli to, co my pośrednio zjadamy, no to takie rodzi się pytanie: dla kogo my tę żywność produkujemy, czy bardziej dla zwierząt, czy bardziej dla siebie?
No i pamiętajmy, że ten stopień konwersji, czyli to, jak sprawnie zwierzęta przetwarzają tę masę roślin na masę swojego ciała, która później może zostać zjedzona przez ludzi, jest bardzo niski, to jest kilka procent. Czyli zwierzęta potrzebują ogromnych ilości pasz na wyprodukowanie jednego kilograma schabu czy czegoś. Więc to też obrazuje, że tu jest bardzo duże pole do zmniejszania w ogóle takiej presji na środowisko naturalne.
PG: Myślę, że to jest bardzo ważne, o czym mówisz, bo to jest nie tylko jeden puzel, ale cała układanka. Bardzo Ci dziękuję Ania za wyjaśnienie, czym są krowie bąki i czym są krowie beknięcia, a co za tym idzie, czym jest metan i co my możemy zrobić jako jednostki. W sumie chyba od początku od kiedy robię ten podcast, w każdym odcinku powtarzam, prawie w każdym odcinku mówię o ograniczeniu mięsa. Natomiast tutaj się to wszystko jakoś układa w całość. Dzięki temu, że o tym porozmawiałyśmy i że wyjaśniłaś tak naprawdę, od czego to się zaczyna. Wielkie dzięki! A Wy drodzy słuchacze i słuchaczki, jeśli spodobał Wam się ten odcinek, to będzie mi bardzo, bardzo miło, jeśli udostępnicie go w social mediach i ocenicie na przykład na Spotify albo na innej platformie podcastowej. To pozwoli mi dotrzeć do nowego grona słuchaczy. Do usłyszenia. Cześć!